Trochę zmian jeszcze nikomu nie zaszkodziło - czyli wielki powrót.

sobota, 5 listopada 2016

Witam Was znów! Pisanie tego bloga skończyło się wraz z moją weną na niego, chęciami i brakiem czasu. Teraz postanowiłam wrócić do tego, mam pomysł na tego bloga. W większości będzie to blog o moim psie i kocie, ale będzie też o mnie, po prostu. Nie samym psem żyje psiarz, więc myślę, że i Wam się spodoba.

Do następnej notki!

Syndrom.. emigranta?

sobota, 12 marca 2016



Więc na początek prosto z wikipedii co to jest emigracja:

" Emigracja - wyjazd za granicę na pobyt czasowy lub w celu zamieszkania na stałe. " 

Czy można nazwać wyjazd do innego miasta taką małą emigracją? Wyjazd za granicę swojej wsi, gminy, powiatu.. lecz nawet nie województwa. Wyjazd równe 140 km od swojej wsi to jak dla mnie też mała emigracja. Moim miejscem do którego się kieruje jest to Stalowa Wola lub Tarnobrzeg. Pewnie zastanawiacie się dlaczego i skąd ten pomysł.. więc pomysł z tym wpadł mi do głowy na wakacjach tamtego roku. Stał się największym celem do jakiego dążę, zaraz przed kupnem wymarzonego psa i dojściem do wymarzonej wagi i sylwetki. Gdy tylko jest źle to tłumaczę sobie "jeszcze tylko *x* miesiące, to krótko". Dlaczego akurat te dwa miasta? I czemu wybieram między dwoma miastami które leżą tak blisko siebie? A no dlatego, że nie wiadomo jak będzie wyglądać sprawa za te kilka miesięcy ze stancją i pracą oraz szkołą policealną i gdzie tak naprawdę osiądę. Czy to będzie Stalowa Wola czy Tarnobrzeg to tylko czas pokaże. Może teraz napiszę coś, co dla niektórych osób może być dość dziwne.. ale gdy po raz pierwszy pojechałam do Stalowej Woli poczułam takie dziwne coś.. uczucie, że to jest moje miejsce na ziemii, tam też zapominam o problemach, jak tylko wjeżdżam do miasta to mam uśmiech na twarzy nawet gdy nie mam powodów do uśmiechu.. a do tego jak do tego doszłam to tylko umacnia mnie w moim już teraz mottcie życiowym czyli "Nic nie dzieje sie bez przyczyny." I osobom, dzięki którym do tego doszłam mogę powiedzieć śmiało - Dziękuje! Początkowo rozważałam jeszcze Rzeszów, ale to moje porównanie:

Rzeszów :                                    Stalowa Wola/Tarnobrzeg:
- droższe stancje                         - tańsze stancje
- trudniej znaleźć pracę              - łatwiej znaleźć pracę
- więcej szkół i kierunków         - mniej szkół i kierunków          
- brak znajomych osób               - kilka znajomych

A tak czy inaczej moje życie wyglądałoby zupełnie tak samo bo muszę wynająć pokój, poszukać pracę i kontynuować naukę. Więc padło na Stalową Wolę lub Tarnobrzeg.

Ale dość gadania o mnie! Przejdźmy do mojego futerka!

  

Pies po głębszym zastanowieniu zostaje z rodzicami, po prostu on nauczony jest żyć w domu z dużym ogrodem a nie małym pokoju, no i fakt ten, że dużo trudniej znaleźć stancję gdzie wezmą cię z psem i to dość sporym. Ale mam na uwadze cały czas, że gdy już się ustatkuje to pies już będzie razem ze mną. Kot z wielu względów po prostu musi iść ze mną a akurat z kotem nie ma aż takich dużych problemów na stancji. Największym powodem jest to, że kot jest tak bardzo zżyty ze mną, że gdy nie ma mnie w domu kilka dni to nawet nie chce jeść z tęsknoty.. Nie ma się czemu dziwić jak przygarnęłam ją to nawet nie potrafiła sama jeść, karmiłam ją ze strzykawki, wychowywałam, 'mieszka' w sumie tylko w moim pokoju, jest kotem nie wychodzącym na dwór, cały swój czas spędza ze mną, ja ją karmię, ja ją miziam, ja sie z nią bawię i to ja z nią śpię. Jak przygotować się do takiego wyjazdu z kotem? Głównie chodzi o zakup kilku najbardziej potrzebnych rzeczy. Już większość mam, zostało nam do kupienia nowe adresówki (ponieważ zmieniłam numer telefonu i stare są nieaktualne), bardziej bezpieczne szelki, transporter i kennel. Przed samym wyjazdem załatwić jeszcze u weterynarza kilka spraw i jesteśmy gotowi do drogi. Kicia jest nauczona żyć w domu, korzysta z kuwety, nie niszczy mebli, nie hałasuje.. po prostu jest bezproblemowym kotem co do życia w mieszkaniu. Wszystko to planuje mniej więcej na maj, najpóźniej czerwiec.. jakby nie patrzeć zostało ok miesiąca nauki, to już bardzo mało.. teraz skupić się aby zaliczyć wszystko w szkole i ahoj przygodo!



"Widzisz mamo, już się spakowałam! To już? To już?!" 



Royal Canin Intense Beauty - TEST.

poniedziałek, 29 lutego 2016


Dzisiaj recenzja mokrej karmy Royal Canin Intense Beauty. Na ostatnich zakupach nie mogło zabraknąć zaglądnięcia do ulubionego sklepu zoologicznego. Kupując dwie rybki bratu wzięłam jeszcze dużą kość wędzoną dla Hatchiego, przysmak Alpha Spirt - którego recenzja na pewno sie tutaj ukaże oraz jedną saszetkę Royal Canin. Dlaczego jedna? Ponieważ moja kotka jest bardzo wybredna, chodziło głównie o to, żeby wypróbować czy jej będzie smakować. W większości sklepów cena waha się około 3,80 zł. Ja kupiłam za 2,50 zł bo była w promocji.
Royal Canin? Swego czasu, jeszcze za małolata naczytałam się i nasłuchałam, że jest to najlepsza karma, dużo później znów były rozmowy na temat tej właśnie karmy, gdzie okazało się, że nie jest wcale taka świetna. Mimo wszystko nie zaszkodzi spróbować czy kotce posmakuje, tymbardziej, że jest to bardzo wybredny kot, który na większość karm jakie próbowaliśmy robi zwykłe - ble! Jedynymi karmami które zje to Felix albo Groumend Gold. 

Wracając do samej recenzji.. 

Skład
Mięso i produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego, ryba i produkty uboczne pochodzenia rybnego, białka roślinne, minerały, oleje i tłuszcze, roślinne produkty uboczne, cukier.
Dodatki
Dodatki dietetyczne:
witamina D3 (51 j.m./kg), żelazo(10 mg/kg), jod (0,12 mg/kg), miedź (0,9 mg/kg), mangan(3 mg/kg), cynk(30 mg/kg).


 Skład nie ma opisanego ile znajduje sie w nim % mięsa itp co mnie nieco zdziwiło.
Po otwarciu sam zapach mnie zaskoczył, nie śmierdzi to jak typowa karma ze saszetki. W środku są drobno pokrojone kawałki karmy w tzw "łezki" całość jest w galaretce a nie w sosie co według mnie pozwala bardziej nasycić się samemu kotu niż mokra karma w sosie, który dodatkowo jeszcze może brudzić wszystko dookoła, nawet przy samym otwarciu, gdy czasami potrafi wyprysnąć. Moja kotka od razu wzięła się za jedzenie i z wielkim smakiem wylizała nawet miseczkę do końca, nie sądziłam, że tak jej może jakakolwiek karma posmakować. Cena może nie przyciąga i bardzo często jej kupować nie będziemy, ale na pewno od czasu do czasu dla odmiany będzie zakupiona.



PS. Po za tym obiecałam w następnym poście napisać Wam czy udało mi sie zrealizować swoje już drugie postanowienie noworoczne, więc.. tak, udało mi sie :D

Aktywnie przez ferie? Planujemy.

sobota, 20 lutego 2016

Ferie, ferie.. a za niedługo będzie po feriach. Jak nam minął pierwszy tydzień ferii? Dość leniwie, to był zdecydowanie czas na odpoczynek - dla mnie od szkoły a zwierzaki dzięki temu też zyskały trochę lenistwa. W piątek od razu po szkole wpadłam do domu zjeść, po torbę i w drogę prosto do chłopaka. Uwielbiam dłuższe podróże, można się wyluzować, posłuchać muzyki.. spędziłam miło cały weekand. Kotka moja i pies zostali pod opieką rodziców w domu, ale radość samej kotki po tym jak w poniedziałek wróciłam była ogromna! Ja wchodząc do domu zawołałam tylko "pańcia wróciła!" a kot z wielkim miałkiem przybiegł do mnie i skoczył prosto na ręcę. Miłość tego kota do mnie jest tak ogromna, że po prostu większej nie widziałam a ludzie mówią, że koty są fałszywe..
U chłopaka miałam do wymiziania aż 3 koty, którym nie dawałam spokoju przez ten cały czas <3 Aż mi się przypomniały słowa mojej mamy która kilka lat temu powiedziała mi, że ja przez tą obsesyjną miłość do tego kota nie znajdę sobie nikogo.. tymczasem sam mój chłopak uwielbia koty i nie raz mi wysyła zdjecia jak cała trójka futerkowców śpi na jego łóżku :D Nie obyłoby się tez bez zrobieniu kilku zdjęć, a więc przedstawiam Wam jego trójkę podopiecznych ogoniastych!


STEFAN :


Półroczny kocurek urodzony początkiem sierpnia 2015 roku.
Syn Kudłatego (ta pod spodem :D) zanim została wysterylizwana.
Największy leń i przytulas jakiego znam, mój ulubieniec <3


KUDŁATY (to jest kotka - wiem, imię zmyla :D )


Najpiękniejsza księżniczka, puchata bardzo bardzo bardzo :D
Matka Stefana. Obecnie już wysterlizowana kotka, ma rok.


No i Kudłaty razem z RUDYm, którzy wyłudzali ode mnie jedzenie :D

Rudy to starszy bardzo głośny kocur, niestety jest bez jednego oczka :c

Jakością może nie powala bo robione telefonem, niestety aparatu nie wzięłam :c
Wracając do samego tematu - aktywnie przez ferie - mam zamiar właśnie drugi tydzień ferii przeznaczyć na coś bardziej aktywnego. W związku z tym, że sama walczę ze zwalczeniem kilku kg u siebie jak i u psa, to nam może w tym pomóc. Chcę trochę biegać, więcej spacerować, zacząć znów ćwiczyć agility (mielismy przerwę w tym na całą zimę) i porzucać częściej frisbee - jednym słowem - wrócić do treningów. No i początkiem drugiego tygodnia mam zamiar spełnić (już drugie) moje postanowienie noworoczne. Czy wyjdzie? Mam nadzieję, że tak i na pewno w kolejnej notce opisze Wam czy udało mi się to zrealizować. Do następnej notki!

Bury Team.

TOP 5 ras.

środa, 17 lutego 2016

Zauważyłam dużo postów, gdzie opisujecie swój top 5 ras, które są Waszymi ulubionymi i tak myślę sobie.. dlaczego i ja bym nie mogła napisać takiego posta? No więc.. na pierwszym miejscu, najbardziej oczywiste przez ludzi którzy mnie znają..


1. BORDER COLLIE


Bordery są teraz dość oklepaną rasą, jest sporo osób które biorą te psy podążając za modą,
która nie wiem skąd się wzięła.. może dlatego, że przyjęło sie, że to psy geniusze? Przecież
one sie rodzą od razu umiejąc milion sztuczek i są super ekstra do coraz bardziej popularnych
w Polsce psich sportów.. Ja osobiście marzę o tym psie od 2009 roku, już dobre 7 lat i nie mam
zamiaru odpuścić, jest to moja najbardziej wymarzona rasa, najdłużej wyczekiwana i wiem, że
kiedyś taki pies zawita w moim domu. Urzekły mnie swoim charakterkiem, zwinnością i wyglądem.


2. OWCZAREK AUSTRALIJSKI.


Aussie, dlaczego akurat on? Z wyglądu podobny do bordera, czasami przez
wielu niedoświadczonych ludzi sa z nimi mylone.. lecz to totalnie inny pies
bynajmniej pod względem charakteru, one mają swój charakterek, nie są
tak zwanymi "nakręcanymi zabawkami" jak border collie. Do moich gustów
trafia tylko show, work nie byłby dla mnie. Jeszcze większą sympatię do tej
rasy wzbudził we mnie Evian, aussie od Pani Elwiry, którego miałam okazję
poznać, obfocić i wymiziać na wystawie w październiku. 


3. AMSTAFF


Od zawsze miałam jakąś słabość do tych psów. Raz usłyszałam, że te psy
to mniej agresywna wersja pit bulla co po prostu mnie wryło. Mój Hatchi jest
mieszańcem amstaffa i też nie raz słyszałam, że ludzie sie go boją, że to pies
morderca gdzie tak na prawdę po moim psie aż tak nie widać, że to właśnie mieszanka
tej rasy, jedynie po szerokiej budowie i głowie. Choć przyznam, zanim wzięłam
Hatchiego, miałam w planach kupić własnie amstaffa, mimo, że border collie to
jest właśnie numer jeden u mnie, lecz wtedy z kilku powodów stawiłam na amstaffa..



4. PIT BULL


Najbardziej postrzegana przez ludzi rasa psa, która po prostu zabija.. nie nawidzę,
takiego stwierdzenia, że to psy mordercy, nie lubię żadnych stereotypów a lubie je
jedynie łamać i pokazywać innym, że to tylko stereotyp i nie ma w nim prawdy.
Z chęcią podjęłabym się wychowania pit bulla, bo wiem, że te psy potrafią być
nawet pluszakami dla dzieci, wszystko zależy tylko i wyłącznie od wychowania.



5. COCKER SPANIEL ANGIELSKI


Kolejna rasa, całkiem inna od poprzednich, ale te urocze pyszczki i ich 
temperament nie pozostaje u mnie bez grama sympatii. Też nie raz słyszam
opinię, że to rozwrzeszczane i wredne psy, co jest głupotą totalną..
W zamiłowanie do spanieli wkręciła mnie moja kuzynka która ma już
któregoś z kolei spaniela. Są cudowne pod każdym względem :)



Tak więc jest to TOP 5 ras które mogłabym mieć i na pewno choć jeden z nich przekroczy próg mojego domu a mam cichą nadzieję, że będzie to Border Collie, lub po prostu będzie on jako pierwszy bo jest bardzo długo wyczekiwany :D Jak widzicie że tak powiem są to po dwie bardzo podobne do siebie rasy.. border i aussie oraz amstaff i pit bull.. podobne? Osobiście nie zgodzę się z takim stwierdzeniem, podobne może i są ale tylko i wyłącznie pod względem wyglądu.


* zdjęcia zaczerpnięte są z WeHeartIt.

Na początek słów kilka..

wtorek, 16 lutego 2016

Cześć, na początek chciałabym się Wam przedstawić.
Nazywam się Patrycja, mam 19 lat i chodzę do maturalnej klasy w liceum. Interesuję sie psami odkąd tylko pamiętam, potem doszło także wielkie zamiłowanie do kotów. Lubię też fotografować ale traktuje to tylko i wyłącznie jako hobby i nie wiążę z tym przyszłości. Miałam wczesniej już bloga, więc nowa nie jestem, po prostu postanowiłam zacząć od nowa, głównie ze względu na to, że próbowałam różnych szablonów na nim aż w końcu namieszałam tyle, że się wkurzyłam i założyłam nowego. Postanowiłam też, że zmienie trochę to, o czym będę pisać. Nie chcę żeby to był blog głównie o moim psie i kocie ale taki ogólny, trochę o mnie, trochę o moich zaintresowaniach, trochę rzeczy które sama zrobiłam i chciałabym się z Wami tym podzielić no i o tym co się dzieje u moich futerkowych podopiecznych bo chyba o nich będzie najwięcej postów. Trenuje amatorsko z moim psem agility i frisbee. Nazywa się Hatchi i jest mieszańcem amstaffa, a kotka? Kotka nie jest rasowa, jest typowo domowym kotem i najlepszym jakiego do tej pory miałam! Planuje żeby posty nie były dodawane tylko o tym co u nas bo chyba tym bym Was zanudziła.. chcę robić też różne tematyczne posty, trochę przemyśleń i innych takich no i chcę je dodawać dość regularnie.
To chyba tyle póki co, więc.. do następnej notki! :)

Bury Team.
 
FREE BLOGGER TEMPLATE BY DESIGNER BLOGS