Syndrom.. emigranta?

sobota, 12 marca 2016



Więc na początek prosto z wikipedii co to jest emigracja:

" Emigracja - wyjazd za granicę na pobyt czasowy lub w celu zamieszkania na stałe. " 

Czy można nazwać wyjazd do innego miasta taką małą emigracją? Wyjazd za granicę swojej wsi, gminy, powiatu.. lecz nawet nie województwa. Wyjazd równe 140 km od swojej wsi to jak dla mnie też mała emigracja. Moim miejscem do którego się kieruje jest to Stalowa Wola lub Tarnobrzeg. Pewnie zastanawiacie się dlaczego i skąd ten pomysł.. więc pomysł z tym wpadł mi do głowy na wakacjach tamtego roku. Stał się największym celem do jakiego dążę, zaraz przed kupnem wymarzonego psa i dojściem do wymarzonej wagi i sylwetki. Gdy tylko jest źle to tłumaczę sobie "jeszcze tylko *x* miesiące, to krótko". Dlaczego akurat te dwa miasta? I czemu wybieram między dwoma miastami które leżą tak blisko siebie? A no dlatego, że nie wiadomo jak będzie wyglądać sprawa za te kilka miesięcy ze stancją i pracą oraz szkołą policealną i gdzie tak naprawdę osiądę. Czy to będzie Stalowa Wola czy Tarnobrzeg to tylko czas pokaże. Może teraz napiszę coś, co dla niektórych osób może być dość dziwne.. ale gdy po raz pierwszy pojechałam do Stalowej Woli poczułam takie dziwne coś.. uczucie, że to jest moje miejsce na ziemii, tam też zapominam o problemach, jak tylko wjeżdżam do miasta to mam uśmiech na twarzy nawet gdy nie mam powodów do uśmiechu.. a do tego jak do tego doszłam to tylko umacnia mnie w moim już teraz mottcie życiowym czyli "Nic nie dzieje sie bez przyczyny." I osobom, dzięki którym do tego doszłam mogę powiedzieć śmiało - Dziękuje! Początkowo rozważałam jeszcze Rzeszów, ale to moje porównanie:

Rzeszów :                                    Stalowa Wola/Tarnobrzeg:
- droższe stancje                         - tańsze stancje
- trudniej znaleźć pracę              - łatwiej znaleźć pracę
- więcej szkół i kierunków         - mniej szkół i kierunków          
- brak znajomych osób               - kilka znajomych

A tak czy inaczej moje życie wyglądałoby zupełnie tak samo bo muszę wynająć pokój, poszukać pracę i kontynuować naukę. Więc padło na Stalową Wolę lub Tarnobrzeg.

Ale dość gadania o mnie! Przejdźmy do mojego futerka!

  

Pies po głębszym zastanowieniu zostaje z rodzicami, po prostu on nauczony jest żyć w domu z dużym ogrodem a nie małym pokoju, no i fakt ten, że dużo trudniej znaleźć stancję gdzie wezmą cię z psem i to dość sporym. Ale mam na uwadze cały czas, że gdy już się ustatkuje to pies już będzie razem ze mną. Kot z wielu względów po prostu musi iść ze mną a akurat z kotem nie ma aż takich dużych problemów na stancji. Największym powodem jest to, że kot jest tak bardzo zżyty ze mną, że gdy nie ma mnie w domu kilka dni to nawet nie chce jeść z tęsknoty.. Nie ma się czemu dziwić jak przygarnęłam ją to nawet nie potrafiła sama jeść, karmiłam ją ze strzykawki, wychowywałam, 'mieszka' w sumie tylko w moim pokoju, jest kotem nie wychodzącym na dwór, cały swój czas spędza ze mną, ja ją karmię, ja ją miziam, ja sie z nią bawię i to ja z nią śpię. Jak przygotować się do takiego wyjazdu z kotem? Głównie chodzi o zakup kilku najbardziej potrzebnych rzeczy. Już większość mam, zostało nam do kupienia nowe adresówki (ponieważ zmieniłam numer telefonu i stare są nieaktualne), bardziej bezpieczne szelki, transporter i kennel. Przed samym wyjazdem załatwić jeszcze u weterynarza kilka spraw i jesteśmy gotowi do drogi. Kicia jest nauczona żyć w domu, korzysta z kuwety, nie niszczy mebli, nie hałasuje.. po prostu jest bezproblemowym kotem co do życia w mieszkaniu. Wszystko to planuje mniej więcej na maj, najpóźniej czerwiec.. jakby nie patrzeć zostało ok miesiąca nauki, to już bardzo mało.. teraz skupić się aby zaliczyć wszystko w szkole i ahoj przygodo!



"Widzisz mamo, już się spakowałam! To już? To już?!" 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
FREE BLOGGER TEMPLATE BY DESIGNER BLOGS